piątek, 11 stycznia 2019

Rozdział 3



Mel obudziła się czując taką suchość w gardle, jakby od tygodnia nie miała w ustach żadnych płynów, było jej niedobrze, ale walczyła wytrwale z tym uczuciem wygrzebując się z łóżka w poszukiwaniu wody, która na szczęście leżała nieopodal. Nie zdziwiło jej, że leżała obok Kuby, spali już nie raz w jednym łóżku po różnych imprezach czy na wycieczkach, ale kompletnie wytrącił ją z równowagi jej ubiór. Widząc prześwitującą, koronkową sukieneczkę stanęła jak wryta i odruchowo zasłoniła rękami biust. Marcel, który wprawiony w piciu, zdążył już się obudzić i wypić trzy piwa zaśmiał się tylko zza pleców dziewczyny, która odwróciła się oburzona.

 – Spokojnie Mała, już i tak widzieliśmy cię wszyscy wczoraj jak paradowałaś w tym stroju. Chyba chciałaś być dziwką na balu przebierańców. – Dziewczyna jęknęła głośno i złapała jakiś koc, usiadła na łóżku przy Preclu, owijając się szczelnie nowym okryciem.

 – Ostatnie co pamiętam, to że mieliśmy się bawić w chowanego… – nagle nawiedziła ją niezbyt przyjemna myśl. – Chyba nie przebierałam się w TO, przy was?!

 – Chyba przy Tori. – A widząc nadal strapioną przyjaciółkę, przyciągnął ją do siebie i dodał głaskając. – Daj spokój, nie raz już widzieliśmy cię w bieliźnie, a to jest tylko bardziej seksowne. Jesteś głodna? Przyniosłem jakieś konserwy, pasztet, wafle ryżowe i więcej kabanosów… Zainteresowana?

 – Bardzo! – zawołała dziewczyna, uciszając kaca moralnego.

Tori i Widzio obudzili się kilka godzin później, oboje dokładnie pamiętali wczorajszy dzień, łącznie ze śledztwem Wiktorii, pod koniec którego dziewczyna próbowała rozebrać Dawida aby pobrać próbki do analizy i rozszyfrować spisek stojących penisów…

 – Nic nie mów… – mruknęła Tori do towarzysza, łapczywie biorąc butelkę wody i wypijając niemal połowę za jednym razem. A Widzio nic nie mówiąc roześmiał się głośno, budząc przy okazji skacowanego Kubę, któremu wszystkie dźwięki boleśnie wwiercały się w uszy.

Pomijając Marcela, który wyglądał tego ranka jak nowo narodzony, cała reszta ekipy cierpiała do późnego popołudnia. Gdy w końcu wszyscy doszli do siebie była już godzina 18.

 – Nie widzę sensu w dalszym pobycie tutaj, powinniśmy jak najszybciej stąd zwiać… – odezwała się w końcu Mel, leżąc znudzona na łóżku.

 – Nie, nie, nie, jeszcze dwa dni, Mała! – oburzył się Kuba

 – A co tu niby chcesz robić?

 – Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie! – odezwał się ni stąd ni zowąd Marcel, pogryzając kabanosa. Nikt nie potrafił odgadnąć jakim sposobem ten chłopak był tak chudy, skoro non stop coś jadł i pił litry piwa.

 – O nie! Pamiętam jak nam opowiadałeś o tym jakie wyzwania miałeś jak w to grałeś z jakimiś laskami… A raczej jakie one miały… – Do rozmowy włączyła się Tori otrząsając się ze wstrętem.

 – Spokojnie! Bez seksu, nagości i tak dalej.. Pasuje?

 – Ja jestem za, ale mam dodatkowo pewien pomysł – wtrącił się Widzio. – Może wypiszemy różne pytania i wyzwania na karteczkach, wrzucimy do jednego pojemnika i będziemy losować po kolei?

Pięć minut później już siedzieli główkując nad pytaniami, a po trzydziestu kolejnych minutach, mieli wszystko gotowe.

 – To kto zaczyna, Ptaszki? – zapytał Marcel, wyjadając łyżką konserwę.

 – Nie wiem czy bardziej przeraża mnie nazwanie nas ptaszkami, czy fakt, że w ciągu dzisiejszego dnia, zjadłeś równowartość połowy sklepu mięsnego… – odpowiedziała Tori, a po chwili dodała. – Ale ja tam mogę zacząć w sumie, co mi zależy. – I sięgnęła do dużej doniczki w której umieścili karteczki, a następnie wyciągnęła jedną i przeczytała – ‘Wolałbyś przespać się z kimś z tu obecnych czy z inną losową osobą przeciwnej płci?’

 – Co rozumiecie poprzez: bez seksu? – zapytała Amelia parskając śmiechem, Wiktoria jednak nie miała problemu z pytaniem i odpowiedziała bez zająknięcia.

 – Z kimś z tu obecnych. – Na Małej odpowiedź nie zrobiła najmniejszego wrażenia, podobnie na Dawidzie, ale po pozostałych chłopakach widać było, że spodziewali się innej odpowiedzi.

 – Z kim? – zapytał jednocześnie Marcel i Kuba.

 – Serio spodziewaliście się, że wolałabym się puścić z nieznajomym? Nie chodzi mi o kogoś konkretnego z was, ale o sam fakt, że wam ufam.

Kolejny losował Widzio i na pytanie czy uprawiał już seks, odpowiedział od razu tak, co nikogo nie zaskoczyło. Następnie przyszła kolej na Mel.

 – ‘Pocałuj kogoś przeciwnej płci.’ – Amelia tylko wywróciła oczami, odwróciła się do Kuby, którego miała po swojej lewej stronie i cmoknęła go w policzek.

 – Nie, nie, nie! – oburzył się Marcel. – W usta, porządnie, chcę mieć na co popatrzeć!

 – Czasami się ciebie boję… – odparła Mel i uniosła brwi. – Nie będę się całować z Kubim.

 – Z kimś masz się całować.

 – Nie. Mam kogoś pocałować. Nie było napisane jak i w co – upierała się Amelia tym razem lekko poruszona. Ona nie całuje się z przyjaciółmi. Nigdy. Prawie…

Pamiętnik Mel
Nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Może dla nich, zwłaszcza dla Marcela całowanie to tylko zabawa, ale nie dla mnie.

 – Precel, daj spokój, wykonała zadanie – powiedziała Wiktoria z nutą groźby w głosie.
Tylko Dawid i Kuba siedzieli cicho, ten pierwszy tak już zwykle miał, że mówił raczej niewiele, a drugi zastanawiał się, dlaczego Mel przez taką głupotę zdaje się być wytrącona z równowagi.

 – Okej, to teraz Kubi. – Marcel szturchnął łokciem kolegę siedzącego po jego prawej stronie, a ten sięgnął do doniczki i wyciągnął karteczkę.

 ‘Stań na głowie.‘ Cooo? – Jakub jęknął przeciągle i popatrzył na Tori, ewidentnie rozpoznając jej charakter pisma. – Zwariowałaś?! Nie umiem!

 – Dasz radę, wstawaj! – Dziewczyna sama stanęła na równe nogi i wyciągnęła rękę do niechętnego kolegi.

Dwadzieścia minut później Kuba stał na rękach, trzymany za nogi przez Wiktorię i Dawida, a po pięciu sekundach rozległ się głośny huk i przez pewien czas ciężko było rozróżnić jęki oraz pomieszane kończyny trójki przyjaciół.

 – Tori! Krew leci ci z głowy! – Amelia z przerażeniem podbiegła do przyjaciółki i przerażona odskoczyła gdy odkryła że dziewczyna ma naderwane pół ucha.

Wszystko co działo się później zdawało się być w przyspieszonym tempie. Amelia, która nie mogła patrzeć na ucho przyjaciółki, razem z Widziem pobiegła szukać sposobu na wydostanie się ze sklepu, a reszta starała się jak mogła doprowadzić sklep do stanu w jakim go zastali. Po paru minutach Mel przybiegła do przyjaciół krzycząc już z daleka, że jest okno w jakimś biurze w części tylko dla personelu. Marcel wziął mdlejącą z bólu Wiktorię na ręce, a Mel z Kubą złapali reklamówki śmieci i mieli biec za przyjaciółmi, ale Mel zawahała się chwile i zerknęła na przyjaciela.
 – A może zostawić gdzieś na ladzie zapłatę za to… – wskazała na trzymane w rękach opakowania bo jedzeniu i piciu.

 – Żeby nas wydać, że tu byliśmy? Pewnie pierwszy lepszy pracownik by to wziął do kieszeni i nawet nie wspomniał o tym nikomu, żeby nie musieć się dzielić, chodź! – Dziewczyna z westchnieniem kiwnęła głową i złapała wyciągniętą w jej stronę rękę przyjaciela, po chwili pędem biegli za przyjaciółmi, którzy już w tym czasie przeciskali się przez okno.

Najpierw wyskoczył Widzio, który następnie łapał pół świadomą Tori. Odeszli oboje na bok i chłopak zadzwonił po taksówkę, dla pozorów prosząc aby podjechała parę budynków dalej, pod całodobowy sklep monopolowy. Potem odwrócił się do reszty obserwując chwilę jak Marcel wyślizguje się przez okno niczym pantera, a potem w jego ramionach ląduje Amelia. Gdy w końcu wyszedł także i Kuba wszyscy odetchnęli z ulgą i Dawid szybko zarządził.

 – Taksówka zaraz będzie, ale nie zmieścimy się wszyscy, ja pojadę z Tori, a wy wróćcie do mieszkań. – Amelia i Wiktoria mieszkały we dwie w akademiku, z kolei chłopcy wynajmowali wspólnie trzypokojowe mieszkanie, choć mieli plan zmienić to w przyszłym roku na mieszkanie dla pięciu osób.

 – Nie ma mowy, ja też jadę – pisnęła Amelia i ruszyła za odchodzącym już Widziem. – W życiu jej nie zostawię w takim stanie!

Z dziennika Widzia incognito
Czasem zazdroszczę dziewczynom przyjaźni… Niby wszyscy jesteśmy bardzo bliską paczką przyjaciół, ale prawda jest taka, że jeśli by któraś z nich musiała wybierać, zawsze wybrałyby siebie nawzajem…

Pół godziny później Amelia siedziała w poczekalni opierając głowę o ramie Dawida i walcząc z klejącymi się oczami. Opadła adrenalina i nadeszło zmęczenie.

 – Mów do mnie coś bo usnę zaraz – jęknęła dziewczyna, a Widzio zerknął na nią z ukosa i zapytał cicho.

 – Co się wydarzyło między tobą i Kubą?

 – Nic.

 – Mel…

 – No naprawdę! – Amelia krzyknęła trochę zbyt głośno za co otrzymała karcące spojrzenie pielęgniarki, ucichła szybko i kolejne zdanie powiedziała szeptem. – Wkurzyłam się na niego, o to że zatrzymał mnie w sklepie wbrew mojej woli, to wszystko. Przeprosił i już jest ok.

 – Och… – chłopak wydał się naprawdę zdumiony tak prostą odpowiedzią.

 – Dlaczego nagle wszyscy myślą, że nie wiadomo co jest między nami? Jesteśmy przyjaciółmi praktycznie od ZAWSZE. Wiemy o sobie wszystko. Prędzej zakochałabym się w tobie czy Preclu niż w Kubim. – Wydusiła z siebie z pasją nastolatka, z powrotem rozbudzona.

 – Może lepiej mu tego nie mów…

 – Widzio, on myśli tak samo, zaufaj mi.

 – Po pierwsze uwierz, że wolałby ciebie niż mnie i Marcela – zachichotał, a Mel nie mogła się powstrzymać, żeby nie zrobić tego samego. – Po drugie wczoraj widział cię w tak seksownej bieliźnie, że on już na pewno nie spojrzy na ciebie, jak na dziewczynkę która w przedszkolu rzucała w niego łopatką. Nikt by nie spojrzał. – Amelia spojrzała z politowaniem na przyjaciela.

 – Też mnie widziałeś i jakoś nie zauważyłam, żebyś się we mnie na zabój zakochał, bardzo głupia teoria.

 – Może i masz rację… Dobra, to było głupie. 

 – Najważniejsze to umieć przyznać się do winy, teraz kłaniaj się i mów jak bardzo to ja mam rację.

 – Nie przeginaj, Mała! – mruknął niezadowolony Dawid, ale uśmiechnął się przy tym uroczo.

 – Mam nadzieję, że z Tori wszystko w porządku… Siedzi już tam z piętnaście minut.

Jakby na zawołanie, drzwi otworzyły się i wyszła z nich Wiktoria, ucho miała zaklejone wielkim opatrunkiem, ale prócz tego wyglądała zupełnie dobrze.

 – Wikuuuś! – Amelia rzuciła się przyjaciółce w ramiona ściskając mocno i wzdychając z ulgą.

Druga z dziewczyn tymczasem była zupełnie poważna, młody lekarz (bardzo przystojny swoją drogą), który wyszedł za nią spojrzał ze smutkiem na dziewczynę i rzucił poważnie.

 – Bardzo mi przykro… – Amelia i Dawid z przerażenia zamarli wpatrując się to w swoją przyjaciółkę to w lekarza. Po chwili milczenia kącik ust lekarza zaczął lekko drgać i w końcu parsknął śmiechem. – Sorry, ona mi kazała! – I odszedł zanosząc się śmiechem, a przyjaciele Tori stali jeszcze bardziej oniemiali. Po 30 sekundach ciszy w końcu głos zabrał Dawid.

 – Nawet lekarza potrafisz zbajerować?! – Wszyscy wybuchli śmiechem, a po chwili Wiktoria odpowiedziała lekkim tonem.

 – Nie zbajerowałam go, chciał mój numer, więc zaproponowałam mu deal. Całkiem niezły z niego aktor, jak na lekarza.

Zwierzenia, żale i narzekania… czyli pamiętnik Tori
Na ogół nie daję byle komu swojego numeru, ale dla tego żartu… Warto było! *przybija piątkę sama z sobą*

W czasie, kiedy dziewczyny były z Dawidem w szpitalu, Kuba z Marcelem zdążyli wrócić do mieszkania, wziąć szybki prysznic i rozsiąść się w pokoju Precla z piwami w rękach.

 – Coś nudno się zrobiło… –  westchnął Marcel biorąc duży łyk napoju i włączając telewizor.

 – Mhm… – Kubi potaknął bezmyślnie patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem.

 – Ej stary, pobudka! Co z tobą? – Chłopak walnął przyjaciela w ramie, próbując zwrócić swoją uwagę.

 – Co? A, nic, martwię się o Tori, ty nie?

 – Nie ma o co, ta kobieta jest niezniszczalna! Jakby to była Mel, to może, ale Wiktoria to silna babka, zobaczysz, że wróci tu ze smutną minką tylko dlatego, że musieliśmy zakończyć przedwcześnie naszą przygodę w Cerfie. – Marcel spojrzał na przyjaciela uważnie i dopowiedział z grymasem na twarzy. – Bardzo się zmieniłeś ostatnio, wiesz? Od rozstania z Kornelią, zachowujesz się dziwnie, myślałem, że już ci przeszło.

 – Nie wiem stary… Przeszło mi, ale też czuje, że jestem jakiś rozlazły i rozchwiany, boje się, że znowu coś spieprzę.

 – Idziemy do Hybrydy? – zapytał ni stąd ni zowąd Marcel kończąc piwo. – Rozerwiesz się, może brakuje ci kobiety przy boku, kiedy ostatnio z jakąś…

 – No nie wiem – westchnął Kubi, przerywając Marcelowi w połowie zdania – A jak Tori wróci ze szpitala?

 – Będziemy pod telefonem, napiszę Widziowi gdzie jesteśmy. Chodź.

Zeszyt Kuby (Bo pamiętniki są dla bab)
Precel jest najlepszym kumplem na świecie, jeśli chodzi o niedociekanie i podchodzenie do życia na luzie. Trzeba naprawdę dobrze go znać, żeby wiedzieć, że ma jakieś uczucia.

Piętnaście minut później chłopcy wchodzili do klubu, gdzie o tej godzinie, a dochodziła 23, było sporo ludzi. Marcel szybko zniknął zainteresowany jakąś długonogą blondynką, a tymczasem Kuba siedział przy barze, popijając whisky.

 – Siema, można się dosiąść? Potrzebuje jakoś ukryć się prze moim byłym… – Kuba odwrócił się szybko zaskoczony. Obok niego usiadła drobna, niska rudowłosa dziewczyna. Była śliczna, chociaż wydawała się być bardzo młoda, za młoda.

 – Cześć, jasne. Sorry za bezpośredniość, ale nie jesteś za młoda na kluby? – Dziewczyna prychnęła krzywiąc się lekko.

 – Mam dziewiętnaście lat. – Kubi uniósł zdziwiony brwi i przyjrzał się uważnie dziewczynie, wyglądała na maksymalnie szesnaście, ale w sumie Mała też wyglądała na młodszą niż jest w rzeczywistości… To może wydać się dziwne, ale troszkę miał słabość do młodo wyglądających dziewczyn, chociaż w jego obronie należy dodać, że zawsze upewniał się czy tylko tak wyglądają czy po prostu są jeszcze dziećmi.

 – Przepraszam. Mówisz, że chowasz się przed byłym chłopakiem?

 – Aha, powiedziałabym, że nie pogodził się z tym rozstaniem. Wmówiłam mu, że mam kogoś, ale mi chyba nie całkiem wierzy. Bo w sumie to faktycznie kłamstwo.

 – Mogę ci jakoś pomóc?

 – Może i byś mógł… – Jej głos zabrzmiał teraz nieco uwodzicielsko, zmrużyła lekko oczy i złapała chłopaka za rękę, którą opierał na blacie. – Możesz to ty udawać tego chłopaka.

Nastolatek przekalkulował sobie wszystko i stwierdzając, że w sumie nie ma nic do stracenia, działając impulsywnie – pociągnął dziewczynę na do tańca.

W tym czasie Marcel obściskiwał się właśnie z ową długonogą blondynką, kiedy nagle przyszedł mu SMS. Pamiętając, że to może być Widzio z informacjami o Tori, odsunął od siebie lekko dziewczynę i mrugając do niej lekko przeprosił na chwilę, po czym wyciągnął telefon i z ulgą oraz rozbawieniem odczytał wiadomość.

„Tori jest cała i zdrowa, dziewczyny zarządziły wycieczkę do Hybrydy, będziemy za 10 minut.”

Seksowna wyobraźnia Marcela
Tylko Wiktoria potrafi wbić na imprezę po tym jak dopiero co miała szyte ucho i mdlała z bólu. Mówiłem, niezniszczalna kobieta. Wszystkie powinny takie być, byłoby ciekawiej…




ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ



Witam Was ponownie, moje Niedźwiadki! <3
Rozdział jest dedykowany Violin Finnigan, za pierwszy komentarz pod poprzednim rozdziałem! 
Zrobiło się przez chwile dramatycznie, ale ta paczka nie potrafi za długo być poważna. 
Tak z moich przemyśleń powiem wam: uważam, że jakby ludzie potrafili mieć mimo problemów tak wesołe podejście do życia to żyłoby nam się lepiej. Bo czy coś zmieni to, że będziemy chodzić naburmuszeni? Popsujemy jeszcze bardziej humor sobie i innym.
Trzymajcie się ciepło i niech uśmiech nie schodzi wam z twarzy!
Kolejny rozdział pojawi się 25 stycznia!

3 komentarze:

  1. Ogólnie to napisałam komentarz, a potem go przez przypadek usunęłam. Bez sensu, co nie? W każdym razie bardzo dziękuję. Szczególnie, że rozdział był naprawdę genialny.
    Muszę się przyznać, że byłam przekonana, że nasza paczka dłużej posiedzi w sklepie. Tak na serio, to nawet myślałam, że na tym będzie opierać większość fabuły. Ale jak zwykle moje przypuszczenia mogę wyrzucić do kosza.
    Ogólnie to zastanawiam się, skąd oni mają takie dzikie pomysły xd Stanie na głowie? Serio? Bo te całusy to tak klasycznie butelkowo, ale jakieś gimnastyki? To było oczywiste, że nie skończy się to dobrze. No i oczywiście dobrze się nie skończyło, bo biedna Tori wylądowała na SORze. Z oderwanym uchem. Przerąbane z takimi kumplami.
    Mel wypiera się wszystkiego co niby może być między nią i Kubą, ale wszyscy widzą, że po prostu próbuje zaprzeczać faktom.
    Oj coś czuję, że w kolejnych rozdziałach będzie się działo. Dlatego czekam na nie z niecierpliwością.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból, robię tak notorycznie.. Zwłaszcza jak komentarz jest wyjątkowo długi i ciężki do odwzorowania!
      Przez chwilę nad tym myślałam, żeby zostali już w tym sklepie, ale to by było za proste, mam tyle pomysłów gdzie ich rzucić i jaką jeszcze mogą przeżyć przygodę... Zdradzę, że niedługo czeka ich wycieczka... ;>
      Dziękuję bardzo za cudowny komentarz i pozdrawiam cieplutko! <3

      Usuń
  2. No, no, no... No to się porobiło! :O
    Ale Tori naprawdę jest niezniszczalna :P Ona i Mel są takimi trochę przeciwieństwami, bo Mel taka delikatna i wrażliwa. No przeciwieństwa się przyciągają :D
    Dobrze, że ta lekkomyślna zabawa zakończyła się tylko tak, a nie jeszcze gorzej...
    Czekam na rozwój relacji między Nel a Kubą :D

    Ściskam mocno!
    Ada

    OdpowiedzUsuń