Mel obudziła
się czując taką suchość w gardle, jakby od tygodnia nie miała w ustach żadnych
płynów, było jej niedobrze, ale walczyła wytrwale z tym uczuciem wygrzebując
się z łóżka w poszukiwaniu wody, która na szczęście leżała nieopodal. Nie
zdziwiło jej, że leżała obok Kuby, spali już nie raz w jednym łóżku po różnych
imprezach czy na wycieczkach, ale kompletnie wytrącił ją z równowagi jej ubiór.
Widząc prześwitującą, koronkową sukieneczkę stanęła jak wryta i odruchowo
zasłoniła rękami biust. Marcel, który wprawiony w piciu, zdążył już się obudzić
i wypić trzy piwa zaśmiał się tylko zza pleców dziewczyny, która odwróciła się
oburzona.
– Spokojnie Mała, już i tak widzieliśmy cię
wszyscy wczoraj jak paradowałaś w tym stroju. Chyba chciałaś być dziwką na balu
przebierańców. – Dziewczyna jęknęła głośno i złapała jakiś koc, usiadła na
łóżku przy Preclu, owijając się szczelnie nowym okryciem.
– Ostatnie co pamiętam, to że mieliśmy się
bawić w chowanego… – nagle nawiedziła ją niezbyt przyjemna myśl. – Chyba nie
przebierałam się w TO, przy was?!
– Chyba przy Tori. – A widząc nadal strapioną
przyjaciółkę, przyciągnął ją do siebie i dodał głaskając. – Daj spokój, nie raz
już widzieliśmy cię w bieliźnie, a to jest tylko bardziej seksowne. Jesteś
głodna? Przyniosłem jakieś konserwy, pasztet, wafle ryżowe i więcej kabanosów…
Zainteresowana?
– Bardzo! – zawołała dziewczyna, uciszając
kaca moralnego.
Tori i Widzio
obudzili się kilka godzin później, oboje dokładnie pamiętali wczorajszy dzień,
łącznie ze śledztwem Wiktorii, pod koniec którego dziewczyna próbowała rozebrać
Dawida aby pobrać próbki do analizy i rozszyfrować spisek stojących penisów…
– Nic nie mów… – mruknęła Tori do towarzysza,
łapczywie biorąc butelkę wody i wypijając niemal połowę za jednym razem. A Widzio
nic nie mówiąc roześmiał się głośno, budząc przy okazji skacowanego Kubę,
któremu wszystkie dźwięki boleśnie wwiercały się w uszy.
Pomijając
Marcela, który wyglądał tego ranka jak nowo narodzony, cała reszta ekipy
cierpiała do późnego popołudnia. Gdy w końcu wszyscy doszli do siebie była już
godzina 18.
– Nie widzę sensu w dalszym pobycie tutaj,
powinniśmy jak najszybciej stąd zwiać… – odezwała się w końcu Mel, leżąc
znudzona na łóżku.
– Nie, nie, nie, jeszcze dwa dni, Mała! –
oburzył się Kuba
– A co tu niby chcesz robić?
– Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie! – odezwał
się ni stąd ni zowąd Marcel, pogryzając kabanosa. Nikt nie potrafił odgadnąć
jakim sposobem ten chłopak był tak chudy, skoro non stop coś jadł i pił litry
piwa.
– O nie! Pamiętam jak nam opowiadałeś o tym
jakie wyzwania miałeś jak w to grałeś z jakimiś laskami… A raczej jakie one
miały… – Do rozmowy włączyła się Tori otrząsając się ze wstrętem.
– Spokojnie! Bez seksu, nagości i tak dalej..
Pasuje?
– Ja jestem za, ale mam dodatkowo pewien
pomysł – wtrącił się Widzio. – Może wypiszemy różne pytania i wyzwania na
karteczkach, wrzucimy do jednego pojemnika i będziemy losować po kolei?
Pięć minut
później już siedzieli główkując nad pytaniami, a po trzydziestu kolejnych
minutach, mieli wszystko gotowe.
– To kto zaczyna, Ptaszki? – zapytał Marcel,
wyjadając łyżką konserwę.
– Nie wiem czy bardziej przeraża mnie nazwanie
nas ptaszkami, czy fakt, że w ciągu dzisiejszego dnia, zjadłeś równowartość
połowy sklepu mięsnego… – odpowiedziała Tori, a po chwili dodała. – Ale ja tam
mogę zacząć w sumie, co mi zależy. – I sięgnęła do dużej doniczki w której
umieścili karteczki, a następnie wyciągnęła jedną i przeczytała – ‘Wolałbyś przespać się z kimś z tu obecnych
czy z inną losową osobą przeciwnej płci?’
– Co rozumiecie poprzez: bez seksu? – zapytała
Amelia parskając śmiechem, Wiktoria jednak nie miała problemu z pytaniem i
odpowiedziała bez zająknięcia.
– Z kimś z tu obecnych. – Na Małej odpowiedź
nie zrobiła najmniejszego wrażenia, podobnie na Dawidzie, ale po pozostałych
chłopakach widać było, że spodziewali się innej odpowiedzi.
– Z kim? – zapytał jednocześnie Marcel i Kuba.
– Serio spodziewaliście się, że wolałabym się
puścić z nieznajomym? Nie chodzi mi o kogoś konkretnego z was, ale o sam fakt,
że wam ufam.
Kolejny
losował Widzio i na pytanie czy uprawiał już seks, odpowiedział od razu tak, co
nikogo nie zaskoczyło. Następnie przyszła kolej na Mel.
– ‘Pocałuj
kogoś przeciwnej płci.’ – Amelia tylko wywróciła oczami, odwróciła się do
Kuby, którego miała po swojej lewej stronie i cmoknęła go w policzek.
– Nie, nie, nie! – oburzył się Marcel. – W
usta, porządnie, chcę mieć na co popatrzeć!
– Czasami się ciebie boję… – odparła Mel i
uniosła brwi. – Nie będę się całować z Kubim.
– Z kimś masz się całować.
– Nie. Mam kogoś pocałować. Nie było napisane
jak i w co – upierała się Amelia tym razem lekko poruszona. Ona nie całuje się
z przyjaciółmi. Nigdy. Prawie…
Pamiętnik
Mel
Nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Może
dla nich, zwłaszcza dla Marcela całowanie to tylko zabawa, ale nie dla mnie.
– Precel, daj spokój, wykonała zadanie –
powiedziała Wiktoria z nutą groźby w głosie.
Tylko Dawid i
Kuba siedzieli cicho, ten pierwszy tak już zwykle miał, że mówił raczej
niewiele, a drugi zastanawiał się, dlaczego Mel przez taką głupotę zdaje się
być wytrącona z równowagi.
– Okej, to teraz Kubi. – Marcel szturchnął
łokciem kolegę siedzącego po jego prawej stronie, a ten sięgnął do doniczki i
wyciągnął karteczkę.
– ‘Stań
na głowie.‘ Cooo? – Jakub jęknął przeciągle i popatrzył na Tori, ewidentnie
rozpoznając jej charakter pisma. – Zwariowałaś?! Nie umiem!
– Dasz radę, wstawaj! – Dziewczyna sama
stanęła na równe nogi i wyciągnęła rękę do niechętnego kolegi.
Dwadzieścia
minut później Kuba stał na rękach, trzymany za nogi przez Wiktorię i Dawida, a
po pięciu sekundach rozległ się głośny huk i przez pewien czas ciężko było
rozróżnić jęki oraz pomieszane kończyny trójki przyjaciół.
– Tori! Krew leci ci z głowy! – Amelia z
przerażeniem podbiegła do przyjaciółki i przerażona odskoczyła gdy odkryła że
dziewczyna ma naderwane pół ucha.
Wszystko co
działo się później zdawało się być w przyspieszonym tempie. Amelia, która nie
mogła patrzeć na ucho przyjaciółki, razem z Widziem pobiegła szukać sposobu na
wydostanie się ze sklepu, a reszta starała się jak mogła doprowadzić sklep do
stanu w jakim go zastali. Po paru minutach Mel przybiegła do przyjaciół
krzycząc już z daleka, że jest okno w jakimś biurze w części tylko dla
personelu. Marcel wziął mdlejącą z bólu Wiktorię na ręce, a Mel z Kubą złapali
reklamówki śmieci i mieli biec za przyjaciółmi, ale Mel zawahała się chwile i
zerknęła na przyjaciela.
– A może zostawić gdzieś na ladzie zapłatę za
to… – wskazała na trzymane w rękach opakowania bo jedzeniu i piciu.
– Żeby nas wydać, że tu byliśmy? Pewnie
pierwszy lepszy pracownik by to wziął do kieszeni i nawet nie wspomniał o tym
nikomu, żeby nie musieć się dzielić, chodź! – Dziewczyna z westchnieniem
kiwnęła głową i złapała wyciągniętą w jej stronę rękę przyjaciela, po chwili
pędem biegli za przyjaciółmi, którzy już w tym czasie przeciskali się przez
okno.
Najpierw
wyskoczył Widzio, który następnie łapał pół świadomą Tori. Odeszli oboje na bok
i chłopak zadzwonił po taksówkę, dla pozorów prosząc aby podjechała parę
budynków dalej, pod całodobowy sklep monopolowy. Potem odwrócił się do reszty
obserwując chwilę jak Marcel wyślizguje się przez okno niczym pantera, a potem
w jego ramionach ląduje Amelia. Gdy w końcu wyszedł także i Kuba wszyscy
odetchnęli z ulgą i Dawid szybko zarządził.
– Taksówka zaraz będzie, ale nie zmieścimy się
wszyscy, ja pojadę z Tori, a wy wróćcie do mieszkań. – Amelia i Wiktoria
mieszkały we dwie w akademiku, z kolei chłopcy wynajmowali wspólnie
trzypokojowe mieszkanie, choć mieli plan zmienić to w przyszłym roku na
mieszkanie dla pięciu osób.
– Nie ma mowy, ja też jadę – pisnęła Amelia i
ruszyła za odchodzącym już Widziem. – W życiu jej nie zostawię w takim stanie!
Z
dziennika Widzia incognito
Czasem zazdroszczę dziewczynom przyjaźni…
Niby wszyscy jesteśmy bardzo bliską paczką przyjaciół, ale prawda jest taka, że
jeśli by któraś z nich musiała wybierać, zawsze wybrałyby siebie nawzajem…
Pół godziny
później Amelia siedziała w poczekalni opierając głowę o ramie Dawida i walcząc
z klejącymi się oczami. Opadła adrenalina i nadeszło zmęczenie.
– Mów do mnie coś bo usnę zaraz – jęknęła
dziewczyna, a Widzio zerknął na nią z ukosa i zapytał cicho.
– Co się wydarzyło między tobą i Kubą?
– Nic.
– Mel…
– No naprawdę! – Amelia krzyknęła trochę zbyt
głośno za co otrzymała karcące spojrzenie pielęgniarki, ucichła szybko i
kolejne zdanie powiedziała szeptem. – Wkurzyłam się na niego, o to że zatrzymał
mnie w sklepie wbrew mojej woli, to wszystko. Przeprosił i już jest ok.
– Och… – chłopak wydał się
naprawdę zdumiony tak prostą odpowiedzią.
– Dlaczego nagle wszyscy
myślą, że nie wiadomo co jest między nami? Jesteśmy przyjaciółmi praktycznie od
ZAWSZE. Wiemy o sobie wszystko. Prędzej zakochałabym się w tobie czy Preclu niż
w Kubim. – Wydusiła z siebie z pasją nastolatka, z powrotem rozbudzona.
– Może lepiej mu tego nie
mów…
– Widzio, on myśli tak
samo, zaufaj mi.
– Po pierwsze uwierz, że
wolałby ciebie niż mnie i Marcela – zachichotał, a Mel nie mogła się
powstrzymać, żeby nie zrobić tego samego. – Po drugie wczoraj widział cię w tak
seksownej bieliźnie, że on już na pewno nie spojrzy na ciebie, jak na
dziewczynkę która w przedszkolu rzucała w niego łopatką. Nikt by nie spojrzał.
– Amelia spojrzała z politowaniem na przyjaciela.
– Też mnie widziałeś i
jakoś nie zauważyłam, żebyś się we mnie na zabój zakochał, bardzo głupia
teoria.
– Może i masz rację…
Dobra, to było głupie.
– Najważniejsze to umieć
przyznać się do winy, teraz kłaniaj się i mów jak bardzo to ja mam rację.
– Nie przeginaj, Mała! –
mruknął niezadowolony Dawid, ale uśmiechnął się przy tym uroczo.
– Mam nadzieję, że z Tori
wszystko w porządku… Siedzi już tam z piętnaście minut.
Jakby na zawołanie, drzwi otworzyły się i wyszła z nich Wiktoria,
ucho miała zaklejone wielkim opatrunkiem, ale prócz tego wyglądała zupełnie
dobrze.
– Wikuuuś! – Amelia
rzuciła się przyjaciółce w ramiona ściskając mocno i wzdychając z ulgą.
Druga z dziewczyn tymczasem była zupełnie poważna, młody lekarz
(bardzo przystojny swoją drogą), który wyszedł za nią spojrzał ze smutkiem na
dziewczynę i rzucił poważnie.
– Bardzo mi przykro… –
Amelia i Dawid z przerażenia zamarli wpatrując się to w swoją przyjaciółkę to w
lekarza. Po chwili milczenia kącik ust lekarza zaczął lekko drgać i w końcu
parsknął śmiechem. – Sorry, ona mi kazała! – I odszedł zanosząc się śmiechem, a
przyjaciele Tori stali jeszcze bardziej oniemiali. Po 30 sekundach ciszy w
końcu głos zabrał Dawid.
– Nawet lekarza potrafisz
zbajerować?! – Wszyscy wybuchli śmiechem, a po chwili Wiktoria odpowiedziała
lekkim tonem.
– Nie zbajerowałam go,
chciał mój numer, więc zaproponowałam mu deal. Całkiem niezły z niego aktor,
jak na lekarza.
Zwierzenia,
żale i narzekania… czyli pamiętnik Tori
Na ogół nie daję byle komu swojego numeru,
ale dla tego żartu… Warto było! *przybija piątkę sama z sobą*
W czasie,
kiedy dziewczyny były z Dawidem w szpitalu, Kuba z Marcelem zdążyli wrócić do
mieszkania, wziąć szybki prysznic i rozsiąść się w pokoju Precla z piwami w
rękach.
– Coś nudno się zrobiło… – westchnął Marcel biorąc duży łyk napoju i
włączając telewizor.
– Mhm… – Kubi potaknął bezmyślnie patrząc
przed siebie niewidzącym wzrokiem.
– Ej stary, pobudka! Co z tobą? – Chłopak
walnął przyjaciela w ramie, próbując zwrócić swoją uwagę.
– Co? A, nic, martwię się o Tori, ty nie?
– Nie ma o co, ta kobieta jest niezniszczalna!
Jakby to była Mel, to może, ale Wiktoria to silna babka, zobaczysz, że wróci tu
ze smutną minką tylko dlatego, że musieliśmy zakończyć przedwcześnie naszą
przygodę w Cerfie. – Marcel spojrzał na przyjaciela uważnie i dopowiedział z
grymasem na twarzy. – Bardzo się zmieniłeś ostatnio, wiesz? Od rozstania z
Kornelią, zachowujesz się dziwnie, myślałem, że już ci przeszło.
– Nie wiem stary… Przeszło mi, ale też czuje,
że jestem jakiś rozlazły i rozchwiany, boje się, że znowu coś spieprzę.
– Idziemy do Hybrydy? – zapytał ni stąd ni
zowąd Marcel kończąc piwo. – Rozerwiesz się, może brakuje ci kobiety przy boku,
kiedy ostatnio z jakąś…
– No nie wiem – westchnął Kubi, przerywając
Marcelowi w połowie zdania – A jak Tori wróci ze szpitala?
– Będziemy pod telefonem, napiszę Widziowi
gdzie jesteśmy. Chodź.
Zeszyt
Kuby (Bo pamiętniki są dla bab)
Precel jest najlepszym kumplem na świecie,
jeśli chodzi o niedociekanie i podchodzenie do życia na luzie. Trzeba naprawdę
dobrze go znać, żeby wiedzieć, że ma jakieś uczucia.
Piętnaście
minut później chłopcy wchodzili do klubu, gdzie o tej godzinie, a dochodziła
23, było sporo ludzi. Marcel szybko zniknął zainteresowany jakąś długonogą
blondynką, a tymczasem Kuba siedział przy barze, popijając whisky.
– Siema, można się dosiąść? Potrzebuje jakoś
ukryć się prze moim byłym… – Kuba odwrócił się szybko zaskoczony. Obok niego
usiadła drobna, niska rudowłosa dziewczyna. Była śliczna, chociaż wydawała się
być bardzo młoda, za młoda.
– Cześć, jasne. Sorry za bezpośredniość, ale
nie jesteś za młoda na kluby? – Dziewczyna prychnęła krzywiąc się lekko.
– Mam dziewiętnaście lat. – Kubi uniósł
zdziwiony brwi i przyjrzał się uważnie dziewczynie, wyglądała na maksymalnie
szesnaście, ale w sumie Mała też wyglądała na młodszą niż jest w
rzeczywistości… To może wydać się dziwne, ale troszkę miał słabość do młodo
wyglądających dziewczyn, chociaż w jego obronie należy dodać, że zawsze
upewniał się czy tylko tak wyglądają czy po prostu są jeszcze dziećmi.
– Przepraszam. Mówisz, że chowasz się przed
byłym chłopakiem?
– Aha, powiedziałabym, że nie pogodził się z
tym rozstaniem. Wmówiłam mu, że mam kogoś, ale mi chyba nie całkiem wierzy. Bo
w sumie to faktycznie kłamstwo.
– Mogę ci jakoś pomóc?
– Może i byś mógł… – Jej głos zabrzmiał teraz
nieco uwodzicielsko, zmrużyła lekko oczy i złapała chłopaka za rękę, którą
opierał na blacie. – Możesz to ty udawać tego chłopaka.
Nastolatek
przekalkulował sobie wszystko i stwierdzając, że w sumie nie ma nic do
stracenia, działając impulsywnie – pociągnął dziewczynę na do tańca.
W tym czasie
Marcel obściskiwał się właśnie z ową długonogą blondynką, kiedy nagle przyszedł
mu SMS. Pamiętając, że to może być Widzio z informacjami o Tori, odsunął od
siebie lekko dziewczynę i mrugając do niej lekko przeprosił na chwilę, po czym
wyciągnął telefon i z ulgą oraz rozbawieniem odczytał wiadomość.
„Tori jest cała i zdrowa, dziewczyny
zarządziły wycieczkę do Hybrydy, będziemy za 10 minut.”
Seksowna
wyobraźnia Marcela
Tylko Wiktoria potrafi wbić na imprezę po
tym jak dopiero co miała szyte ucho i mdlała z bólu. Mówiłem, niezniszczalna
kobieta. Wszystkie powinny takie być, byłoby ciekawiej…
Witam Was ponownie, moje Niedźwiadki! <3
Rozdział jest dedykowany Violin Finnigan, za pierwszy komentarz pod poprzednim rozdziałem!
Zrobiło się przez chwile dramatycznie, ale ta paczka nie potrafi za długo być poważna.
Tak z moich przemyśleń powiem wam: uważam, że jakby ludzie potrafili mieć mimo problemów tak wesołe podejście do życia to żyłoby nam się lepiej. Bo czy coś zmieni to, że będziemy chodzić naburmuszeni? Popsujemy jeszcze bardziej humor sobie i innym.
Zrobiło się przez chwile dramatycznie, ale ta paczka nie potrafi za długo być poważna.
Tak z moich przemyśleń powiem wam: uważam, że jakby ludzie potrafili mieć mimo problemów tak wesołe podejście do życia to żyłoby nam się lepiej. Bo czy coś zmieni to, że będziemy chodzić naburmuszeni? Popsujemy jeszcze bardziej humor sobie i innym.
Trzymajcie się ciepło i niech uśmiech nie schodzi wam z twarzy!
Kolejny rozdział pojawi się 25 stycznia!
Ogólnie to napisałam komentarz, a potem go przez przypadek usunęłam. Bez sensu, co nie? W każdym razie bardzo dziękuję. Szczególnie, że rozdział był naprawdę genialny.
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że byłam przekonana, że nasza paczka dłużej posiedzi w sklepie. Tak na serio, to nawet myślałam, że na tym będzie opierać większość fabuły. Ale jak zwykle moje przypuszczenia mogę wyrzucić do kosza.
Ogólnie to zastanawiam się, skąd oni mają takie dzikie pomysły xd Stanie na głowie? Serio? Bo te całusy to tak klasycznie butelkowo, ale jakieś gimnastyki? To było oczywiste, że nie skończy się to dobrze. No i oczywiście dobrze się nie skończyło, bo biedna Tori wylądowała na SORze. Z oderwanym uchem. Przerąbane z takimi kumplami.
Mel wypiera się wszystkiego co niby może być między nią i Kubą, ale wszyscy widzą, że po prostu próbuje zaprzeczać faktom.
Oj coś czuję, że w kolejnych rozdziałach będzie się działo. Dlatego czekam na nie z niecierpliwością.
Pozdrawiam
Violin
Znam ten ból, robię tak notorycznie.. Zwłaszcza jak komentarz jest wyjątkowo długi i ciężki do odwzorowania!
UsuńPrzez chwilę nad tym myślałam, żeby zostali już w tym sklepie, ale to by było za proste, mam tyle pomysłów gdzie ich rzucić i jaką jeszcze mogą przeżyć przygodę... Zdradzę, że niedługo czeka ich wycieczka... ;>
Dziękuję bardzo za cudowny komentarz i pozdrawiam cieplutko! <3
No, no, no... No to się porobiło! :O
OdpowiedzUsuńAle Tori naprawdę jest niezniszczalna :P Ona i Mel są takimi trochę przeciwieństwami, bo Mel taka delikatna i wrażliwa. No przeciwieństwa się przyciągają :D
Dobrze, że ta lekkomyślna zabawa zakończyła się tylko tak, a nie jeszcze gorzej...
Czekam na rozwój relacji między Nel a Kubą :D
Ściskam mocno!
Ada