Po wejściu do klubu, pierwsze co rzuciło się w
oczy Wiktorii to Kubi, tańczący z jakąś drobną rudowłosą dziewczyną,
niewątpliwie, gdyby włożyć między nich kartkę… utrzymałaby się.
Zwierzenia,
żale i narzekania… czyli pamiętnik Tori
Co ten ciołek najlepszego wyprawia?! Dopiero
co mi mówił, że Mel jest najważniejszą kobietą w jego życiu a teraz obściskuje
się z inną… Jeśli myśli, że w ten sposób Amelia spojrzy na niego inaczej niż na
przyjaciela to może się grubo przeliczyć.
Mel również
zauważyła tańczącego przyjaciela, ale tylko uśmiechnęła się lekko i poszła do
baru, ciągnąć za sobą Widzia. Dziewczyna miała dość dziwny zwyczaj, zawsze gdy
zamierzała napić się w klubie, ciągnęła za sobą któregoś ze swoich przyjaciół,
aby ten kontrolował, czy przypadkiem ktoś jej czegoś nie dorzucił do napoju,
usprawiedliwiała swoje przewrażliwienie tekstem, że przecież „każdy ma jakiegoś bzika”, na co jej
przyjaciele często dośpiewywali dalszy ciąg piosenki. Bywało to momentami całkiem zabawne, kiedy jakiś facet próbował
poderwać Mel, a nagle trzech facetów zaczynało śpiewać chórkiem „Każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam
chomika, kota, rybkę oraz psa!”
Wiktoria
stała rozdarta patrząc to na Kubę trzymającego w ramionach nieznajomą
dziewczynę, to na przyjaciół zmierzających do baru, może powinna przerwać te
tańce i przywrócić mu trochę rozumu do głowy? Po chwili otrząsnęła się z tych
myśli. Nie, nie są już dziećmi, żeby pomagać sobie nawzajem w zdobywaniu
partnerów. „Każdy jest kowalem swojego
losu, a kto ciekawy nos do kawy.” Jak to mawiał Widzio, kiedy któreś z nich
za bardzo chciało ingerować w życie przyjaciela. Ostatecznie dziewczyna ruszyła
dalej do klubu w poszukiwaniu Marcela, godząc się z faktem, że po tylu środkach
przeciwbólowych jakie dostała i tak nie ma czego szukać przy barze.
Kuba dawno
nie bawił się tak dobrze z żadną dziewczyną, pozwalała mu na bardzo wiele,
chociaż nie zgodziła się na całowanie, mimo że nie miała nic przeciwko, kiedy
zupełnie „przypadkiem” ręka zsunęła mu się na pośladki dziewczyny. Nieumyślnie
chłopak przypomniał sobie dzisiejszą reakcję Mel podczas gry w prawdę czy
wyzwanie.
Zeszyt
Kuby (Bo pamiętniki są dla bab)
O co tym dziewczynom chodzi z tym
całowaniem? Chociaż, Mel rozumiem, jestem tylko jej przyjacielem. Ale Anka ma
trochę chyba zaburzony system wartości, skoro mogę ją macać jak mi się żywnie
podoba, byle nie dotykać jej ust…
W tym
momencie Kuba nabrał dziwnego obrzydzenia do dziewczyny. Była zbyt łatwa… Zbyt
sztuczna jeśli chodzi o jej powściągliwość w relacjach damsko-męskich… Zbyt inna
od Amelii… I wreszcie do niego dotarło, o kogo powinien się postarać, jeśli
chce pozbyć się tego dziwnego ucisku w sercu. No i powiedzmy sobie szczerze,
także w jego spodniach zrobiło się dość ciasno, ale odsunął się stanowczo od
dziewczyny z którą tańczył i przepraszając ją kulturalnie odszedł, musiał
koniecznie z kimś pogadać, z przyjacielem.
Marcel jednak
nie był już sam, ani z długonogą blondynką, a siedział z Wiktorią rozmawiając o
czymś wesoło. Kiedy Kuba pojawił się niedaleko nich oboje na niego spojrzeli,
Tori unosząc wysoko brew i gdy był dostatecznie blisko, żeby słyszeć co mówi zapytała.
– Gdzie zgubiłeś swoją nową dziewczynę?
– Co? Jaką dziewczynę? – zapytał Kubi, niemile
zaskoczony.
– Nie udawaj głupiego, pięć minut temu
widziałam jak obściskujesz się z jakimś rudzielcem. No dawaj, kto to? –
Nastolatka zapytała zupełnie swobodnie i z uśmiechem, ale Kuba, który dopiero
co jakby się obudził z amoku w którym trwał już od miesięcy, odebrał to jak
atak bombardujący jego skryte marzenie…
– Tylko ty mnie widziałaś? – wymknęło się
Kubie, zanim zdołał się powstrzymać.
– Nie tylko. Czy widzisz ilu tu jest ludzi?
Chodzi ci o kogoś konkretnego? – Oczywiście, na to pytanie Wiktoria już sama
domyśliła się odpowiedzi, ale dlaczego miałaby mu to ułatwiać?
Kuba nie
odpowiedział na pytanie, rozdarty między sercem a rozumem, a tymczasem Marcel
postanowił włączyć się do rozmowy.
– Ludzie, to nie jest chyba najlepsze miejsce
do rozmowy na takie tematy… - Próbował uratować przyjaciela, bo w końcu to on
go przekonał do przyjścia tutaj, ale jak to z kobietami bywa… Wyszło na to, że
ma racje, ale dobrnęło to do tego, czego właśnie chciał uniknąć.
– Masz rację! – stwierdziła Wiktoria wstając -
Chodźmy na chwilę na zewnątrz.
Chłopcy
obawiając się bury, niczym niegrzeczne dzieci, powędrowali potulnie za
przyjaciółką. Na zewnątrz było zimniej niż się spodziewali, ale nie przekonało
to Tori do powrotu, a jedynie do przejęcia bluzy Kuby.
– Więc odpowiadając na twoje niewypowiedziane
pytanie – Wiktoria zwróciła się bezpośrednio do Kuby z nietęgą miną. – Amelia
widziała cię, ale nie martw się, zupełnie nie przejęło jej, że oplata cię jakaś
ruda latorośl.
– Tori, czemu jesteś na mnie taka wściekła? –
zapytał desperacko Kubi, ale popełnił błąd, który wyczuł Marcel i odsunął się
dwa kroki do tyłu.
– Kuba. Możesz się zabawiać z milionem
dziewczyn, nic mi do tego, mogę ci nawet kibicować, ale mimo że jesteś moim
przyjacielem, jeśli potraktujesz Amelie jak jedną z wielu, to odetnę ci jaja i
ugotuję na twardo, a następnie dam ci do zjedzenia.
– Auć – mruknął Precel, czując że największy
wybuch już minął i można spokojnie wrócić do gry. – Tori, nie bądź taka ostra
dla niego, to ja mu powiedziałem, żebyśmy przyszli do klubu się zabawić. Poza
tym, coś się tak na tą Mel uparła, to nasza przyjaciółka, żadne z nas by jej
nie tknęło, nie, Kubi?
Seksowna
wyobraźnia Marcela
Oj dzieci moje, ale macie problemy.
Wymyśliłem definicję idealną! Przyjaciółka, to dziewczyna zbyt fajna, żeby ją
przelecieć.
– No tak, nie zrobiłbym jej krzywdy! – odparł
Kuba i westchnął z ulgą widząc, że Wiktorii wraca uśmiech na twarz, oznajmiła
chłopakom, że wraca do środka i po chwili już jej nie było. – Stary, ja
zupełnie już nie wiem co robić. – jęknął w końcu Kubi, zupełnie skołowany.
– Szczerze? Odpuść. Jesteś po alkoholu, buzują
w tobie stare uczucia po Korneli, pomieszane z podnieceniem przez bliski
kontakt z tą „rudą latoroślą” cytując Tori – zaśmiał się, przypominając sobie
słowa przyjaciółki. – Każdy z nas czasem ma moment zawahania, czy może
przyjaciółka to jednak nie coś więcej, czy nie byłaby dobrym materiałem na
dziewczynę, ale co jeśli to będzie tylko chwilowy kaprys? Nie mówiąc już o
klątwie utraty jaj, którą zawiesiła nad tobą Tori.
Jakub miał
wrażenie, że słowa przyjaciela go oczyszczają, nie był pewien, czy są
prawdziwe, ale bardzo chciał w nie wierzyć, tak bardzo, że chyba mu to wyszło.
Wciągnął głęboko powietrze w płuca i wypuścił powtarzając w myślach słowa
kumpla.
– Dzięki stary – westchnął w końcu i
uśmiechnął się szczerze.
Tymczasem w
klubie Wiktoria siedziała samotnie w kącie, zawzięcie smsując, podczas gdy
Amelia z Dawidem śpiewali głośno i tańczyli do piosenki „Ona tańczy dla mnie”.
Po paru minutach w wyniku odbijanego, wylądowali z jakimiś obcymi ludźmi, ale
żadne z nich nie narzekało. Mel tańczyła z młodo wyglądającym chłopakiem o
miłej dla oka powierzchowności, który kulturalnie przedstawił jej się gdy tylko
zaczęli tańczyć i zagadywał przez niemal cały czas. Chociaż trudne pytania w
rodzaju ‘opowiedz coś o sobie’, albo ‘jakie masz hobby’ były nieco męczące.
Tymczasem Dawidowi przypadła dość ładna, nieco przy kości dziewczyna w obcisłej
sukience, która (sukienka) zdawała się być raczej kiepskim wyborem, ale nie
oceniał.
***
Po tych
szalonych przygodach majówkowych przyszedł czas spokoju, refleksji…
Nie no, nie
przyszedł.
Przyszły sesje,
egzaminy, kolokwia i inne takie duperele, co działało depresyjnie na całą
piątkę przyjaciół.
Amelia po
prostu szalała z niepokoju, zdawała się codziennie być na jakiś silnych lekach,
po których wyglądała jak zombie, prychała na wszystkich jak kot, rzucała się na
każdego kto powiedział słowo egzamin i inne słowa bliskoznaczne typu: katorga,
piekło, a dodatkowo biegała po pokoju z notatkami w kółko bez głębszego celu,
szczerze najwyraźniej wierząc, że wiedza wejdzie jej przez nogi, skoro głową
nie może.
Nieco lepiej
stres znosiła Wiktoria, chociaż reakcja na synonimy słowa „egzamin” była
zupełnie podobna, ta z kolei starając się zachować czystość umysłu uczuła się
po maksymalnie 3 godziny dziennie, a przez resztę czasu starała się naprawić
przyjaciółkę, odwiedzała chłopaków w ich mieszkaniu (gdzie był większy syf niż
kiedykolwiek), albo jadła na pocieszenie dużo, dużo jedzenia… Miała nadzieje,
że sesje skończą się szybciej niż jej zapasy gotówki, bo resztę miesiąca będzie
musiała głodować.
Jeśli chodzi
o chłopaków to Marcel i Dawid całkiem dobrze znosili całą sytuację, chociaż
Widzio czasem chodził i jęczał, że „kolosami go biją” to nie tracił ducha i
wytrwale uczył się z przerwami na piwo z Preclem, któremu teraz nawet zdarzało
się siedzieć nad książką do godziny, co było dużym sukcesem.
Apogeum
depresji było jednak u Kuby, który egzaminy znosił… No właściwie nie znosił
ich. Wszędzie chodził z nosem w notatkach, ale zdawało się, że wcale ich nie
czytał bo był zbyt zajęty ględzeniem o tym jak to tego to już na pewno nie zda
i narzekaniu na każdego wykładowcę po kolei. A po każdym teście także na każde
pytanie po kolei i na siebie, że czegoś nie wiedział i… No w zasadzie narzekał
na wszystko. Jego przyjaciele pamiętając dobrze, co działo się po pierwszym
semestrze, woleli schodzić mu z drogi, a Amelia regularnie próbowała go
zamordować. Któregoś dnia nawet Tori straciła cierpliwość i rzuciła w
przyjaciela nożem do masła, którym właśnie smarowała tosta (podziałało, do
końca dnia mruczał tylko do siebie).
Z
dziennika Widzia incognito
Umrę, lecz nim umrę krzyknę, że ginę przez
kolosy… I dzielenie mieszkania z Kubą. Oba połączone razem, prawdopodobnie
wykończą mnie psychicznie zanim zaczną się wakacje. Żegnaj świecie i kij ci w
oko.
Kuba ślęczał
nad notatkami, bazgrając na marginesach creepery* z Minecrafta, których natura
idealnie oddawała obecny stan niemal wszystkich studentów. Ostatecznie poddał
się i rzucając kartki na biurko energicznym ruchem włączył laptopa. Buszował
przez chwilę po facebooku, youtubie i paru stronach z grami, kiedy nagle
zobaczył reklamę otwarcia nowego parku rozrywki w jego rodzinnym mieście i oczy
mu się zaświeciły. Uwielbiał takie atrakcje i wiedział, że jego przyjaciele
jeśli zabierze ich tam wybaczą mu ostatnie tygodnie pełne narzekań, jęków i
skarg. Co jak co, ale o Kubim nie można było powiedzieć, że rzuca słowa czy
nawet myśli na wiatr. Natychmiast skontaktował się z rodziną i ustalił z nimi,
że wróci do domu dwa dni po imprezie z okazji zakończeniu roku akademickiego, a
jego przyjaciele dotrą jakiś tydzień później.
Gdy
powiedział o planie przyjaciołom przez resztę dnia nikt nie zajrzał do książki
a wszyscy z podekscytowaniem oczekiwali odwiedzin w domu Kuby. Mel była tam nieraz,
niemal wychowała się w tamtym domu, podobnie jak Kubi u niej, reszta paczki jednak
poznała ich dopiero na studiach i jak do tej pory nie mieli okazji odwiedzić
przyjaciela, chociaż mieli na wakacje szerokie plany polegające na odwiedzeniu
każdego z nich po kolei.
*W tym momencie
pomijam parę tygodni egzaminów, przez które nasi bohaterowie nie mieli czasu
aby wychodzić oknem i teleportuje was na parę godzin przed balem z okazji zakończenia
roku*
Mel leżała na
łóżku z telefonem w ręce i grała w jakąś odmóżdżającą grę na telefonie. Całą
fabuła polegała na tym, żeby wyszkolić ślimaka głównie za pomocą jedzenia tak,
aby wygrał super wolne wyścigi. Jej ślimak osiągał już prędkość 3 km/h.
Pamiętnik
Mel
Wreszcie wolność! Przez najbliższe trzy
miesiące moim jedynym zmartwieniem będzie, że mam za wolnego ślimaka… Cudownie!
Już niedługo bal… ciekawe jak spisze się mój partner.
– Już zaraz wychodzę! – Z łazienki dobiegł
krzyk Tori i po chwili drzwi się otwarły i wychynęła z nich rozczochrana
nastolatka z wodą kapiącą z włosów. – Możesz iść się kąpać ja wysuszę się i
ubiorę tutaj.
– Dobra, tylko dam papu mojemu ślimakowi –
mruknęła Mel, a przyjaciółka pokręciła z niedowierzaniem głową.
– Za chwilę idziemy na pierwszy taki bal w
naszym życiu, mamy za partnerów chyba najprzystojniejszych facetów na roku, a
Ty jak gdyby nigdy nic karmisz ślimaka?! – To zdanie zabrzmiało tak absurdalnie,
że obie dziewczyny wybuchły śmiechem.
W tym
momencie usłyszały hałas na klatce i do pokoju bez żadnego ostrzeżenia wleciał
Widzio z miną w podkówkę.
– Puka się, mogłam być naga! – warknęła Tori,
wskazując na ręcznik oplatający jej mokre ciało.
– Ale nie jesteś! Mam problem. Moja partnerka
na bal dziś w nocy wylądowała w szpitalu, nie dotrze na bal. Co robić? – Przez
chwilę obie dziewczyny zamilkły i nagle Tori uśmiechnęła się diabolicznie.
– Założymy Ci konto na Tinderze.
* creeper – pieprzony kamikadze,
który podchodzi do ofiary i wybucha zabijając siebie i raniąc wszystkich wokół.
ʕ•ᴥ•ʔ ʕ•ᴥ•ʔ
ʕ•ᴥ•ʔ ʕ•ᴥ•ʔ ʕ•ᴥ•ʔ
Cześć, Misiaczki!
Dwa dni opóźnienia, ale wierzę,
że mi to wybaczycie! <3
Rozdział dedykowany mojej przyjaciółce Marcie, bo to
dzięki niej nasza paczka pojedzie w rodzinne strony Kuby!
Kolejny rozdział pojawi się 10
lutego.
Do napisania!
Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńAch, ta sesja... Zmora wszystkich studentów :P Ale że nawet bohaterów tego opowiadania?! :O No, no, zaskoczyłaś mnie :P
OdpowiedzUsuńNiech no Kuba wreszcie zepnie tyłek i zawalczy o Mel jak na faceta przystało, bo zaczęłam im mocno kibicować :D Choć zdaję sobie sprawę z tego, że przejście z przyjaźni w coś więcej jest cholernie trudne. No ale może im się uda :) Trzymam kciuki :D
Konto na Tinderze, hahaha <3 Ciekawe, co z tego wyniknie :P
Czekam na nowe rozdziały :)
Ściskam mocno! :*
Ada