piątek, 15 września 2017

Rozdział 1

 – „Bo ty jesteś zajebista! To sprawa jest oczywista!” – darły się dwie dziewczyny, stojąc na parkingu tuż przy Carrefourze.

 – „Wyrosłaś na mądrą dziewczynę, dla ciebie zabiję lub zginę!” – Amelia i Wiktoria odwróciły się gwałtownie, słysząc akompaniament innego głosu, a następnie rzuciły się jednocześnie w ramiona Dawida, który dzięki umięśnionej sylwetce i wielkości niedźwiedzia, nawet się nie zachwiał pod naporem tych dwóch młodych kobiet.

A dziewczyny wcale nie były takie leciutkie! Obie choć raczej szczupłe, zostały przez matkę naturę obdarzone jędrnymi, sporej wielkości piersiami, zgrabnymi biodrami i udami, szerokością nieco przekraczającymi normę.

Krótko mówiąc, łącznie na Widzia rzuciło się około sto kilo czystego seksapilu. No dobra, on tak tego nie postrzegał, widział je tylko jako jego dwie szalone przyjaciółki, ale oczywiście jak każdy facet był świadomy że mały kolega, zadomowiony w jego spodniach miałby w dupie konwenanse i gotowy byłby stanąć na baczność gdyby odkrył jakąś okazję do działania…

Z dziennika Widzia incognito
Facet serio ma instynkty zwierzęce. Jednocześnie wstręt do samego siebie bierze mnie jak pomyślę, że mógłbym uprawiać seks z przyjaciółkami, ale z drugiej strony, Mel i Tori potrafią być tak pociągające i seksowne, że jakiś mój wewnętrzny instynkt oburza się dlaczego nie można mi ich tykać… Chyba zostanę męskim feministą. Faceci to zwierzęta.

 – A co to za zbiorowe orgie beze mnie?! – Do przytulonej grupki dotarł głos Marcela.

 – Serio chciałbyś orgii z nami, Zboczeńcu? – zapytała sceptycznie Tori, a on przyjrzał im się uważnie od góry do dołu, a następnie uśmiechnął się od ucha do ucha i odpowiedział.

 – Jakby wam założyć worki na głowy to może być.

 – Cham! – warknęła Mel i przeszła koło niego z całej siły wbijając mu łokieć w żebra, celem jej krótkiego „spacerku” był zbliżający się do nich dwudziestoletni chłopak, szczerzący się w uśmiechu na powitanie przyjaciół. – Kubiiii! Bo on chce mi wkładać worek na głowę! I chce orgii! – jęczała jak mała dziewczynka, a chłopak zaśmiał się głośno.

Kubę i Amelię łączyła wyjątkowa przyjaźń, bo znali się praktycznie od przedszkola, a z resztą paczki poznali się dopiero wiele lat później przez różne zbiegi okoliczności…

 – Spokojnie Mała, nie pozwolę cię wykorzystywać seksualnie – odpowiedział Kubi żalącej się Mel i wziął ją na ręce, a następnie okręcił się z nią wokół własnej osi. Zawsze tak robił gdy chciał poprawić humor przyjaciółce.

 – Dobra ludzie, ku przygodzie! – zawołał wesoło Widzio i ruszył do supermarketu, a cała reszta paczki podążyła za nim.

Na drzwiach sklepu, naklejona była duża kartka z informacją, że od jutrzejszego dnia Carrefour będzie nieczynny tydzień, w wyniku remontu parkingu, w dodatku sklep miał być zamknięty dziś już o dziewiętnastej.

 – Mamy niecałą godzinę, jeśli nie chcemy najbliższego tygodnia spędzić w sklepie… – mruknęła Tori wchodząc, a w oku Kuby błysnął podejrzany płomyk.

 – A nie chcemy? – zapytał niewinnie, a wszyscy puścili to mimo uszu za wyjątkiem Mel, która spojrzała na chłopaka z zaniepokojeniem.

Pamiętnik Mel
Jestem tchórzem. Strasznym tchórzem. Boję się własnego cienia, a do łez potrafi mnie doprowadzić dosłownie każdy, bez większego wysiłku. I boję się tego co może odwalić Kubie. Uwielbiam go, ale wiem, że jego granica tego co wolno a czego nie, jest daleko za moją.

 – Nie, nie chcemy. To byłoby przestępstwo! – syknęła do chłopaka, na co on tylko uśmiechnął się i rozczochrał jej włosy.

Podczas gdy Mel moralizowała przyjaciela, a Dawid wraz z Marcelem poszli szukać działu gdzie będą pianki do golenia, do Tori podeszło kilku chłopaków.

 – Hej, Tori! Pamiętasz nas? – zawołał jeden, wysoki i dobrze zbudowany szatyn, przytulając zaskoczoną dziewczynę na powitanie.

 – Emm…? – mruknęła Wiktoria niepewnie. Przypuszczała, że mogli jej się przedstawiać na ostatniej domówce, ale poznała tam tylu chłopaków, że w efekcie nie zapamiętała prawie żadnych imion. Z kilkunastoma tańczyła i piła, a nawet z paroma dłużej rozmawiała, tych ostatnich trochę zapamiętała i była pewna, że to żaden z nich.

Zwierzenia, żale i narzekania… czyli pamiętnik Tori
Ilu facetom mogę się spodobać jednego dnia? Milionom. Ilu z nich polubię? Paru przy dobrych wiatrach. Ilu pokocham? Żadnego. Ja nie umiem kochać. Kto w ogóle powiedział, że miłość istnieje?

 – Poznaliśmy się u Marka na domówce, tańczyliśmy, jestem Kacper – kontynuował ten, który uprzednio naruszył jej przestrzeń osobistą.

 – No tak. Przepraszam, ale poznałam tam tyle osób, że ciężko spamiętać…

 – Mogę się postarać, żebyś mnie doskonale zapamiętała, jesteś sama? – Po tych słowach, Wiktoria wyczuła moment w którym czas się wycofać i uciekać gdzie pieprz rośnie.

 – Nie, jestem z przyjaciółmi i powinnam ich odnaleźć, także muszę się z panami pożegnać – powiedziała pół żartem i zaczęła rozglądać się dookoła. Zobaczyła Precla, kręcącego się nieopodal paru całkiem ładnych dziewczyn.

Przeprosiła przyjaciela w duchu za psucie podrywu i poleciała w jego stronę, żegnając się z tamtymi tylko krótkim „Pa!”, a już po chwili wylądowała w ramionach zdziwionego Marcela.

 – Sorki, musiałam uwolnić się od chłopaka chcącego sprawić abym „doskonale go zapamiętała” – jęknęła, a chłopak zaczął się śmiać.

 – Znowu? – Zadając to pytanie miał na myśli sytuację sprzed kilku dni, kiedy jakiś facet na przystanku tak nachalnie ją podrywał, że w końcu wmówiła mu że ma chłopaka i dla lepszego efektu zadzwoniła do niego, na wstępie wyskakując z tekstem „Hej, Kochanie!”.

 – Taa, ma się to szczęście. Którą z nich chcesz wyrwać? – zapytała, wskazując na grupkę dziewcząt kawałek dalej.

 – Blondynkę, ale teraz pewnie myśli, że jesteś moją laską…

 – Nic straconego, zagram twoją siostrę, możemy ogarnąć taką bohaterską akcję, po której każda z nich będzie cię chciała… – powiedziała Tori z błyskiem w oku mówiącym, że będzie się działo.

 – Żartujesz? 

 – Ależ skąd.

Nie żartowała…

Seksowna wyobraźnia Marcela
Coś wewnątrz mnie przemawia często za mnie. Coś wewnątrz mnie prowadzi mnie przez życie. Coś wewnątrz mnie wie lepiej niż ja czego potrzebuję. To coś to mój penis. Czy nie mam serca? Mam. Używam go w stosunku to moich kumpli, no i do Mel i Tori. Dlatego ich nigdy nie przelecę, nie jestem ich wart. Marcel – Bez odbioru.

Tymczasem Mel nadal naburmuszona i lekko zestresowana, stała z Kubą przy półkach z książkami.

 – No Mała, daj spokój, byłoby zajebiście!

 – Nie, do jasnej cholery Kuba, to już… – przerwał jej głos dobywający się z głośników w całym sklepie.

  Szanowni klienci, za trzydzieści minut Carrefour zostanie zamknięty. Prosimy o kierowanie się do kas. – Na te słowa Mel aż podskoczyła.

 – Musimy znaleźć Tori i resztę – zażądała.

 – Spokojnie, jeszcze całe pół godziny!

 – Idziemy! – warknęła dziewczyna a była przy tym tak poważna i do tego lekko przerażająca, że mimo iż była prawie pół metra niższa, to chłopak spotulniał i poszedł za nią.

Po paru minutach natrafili na Tori i Widzia, śmiejących się do rozpuku w dziale z kosmetykami.

 – Nie uwierzycie, co ta wariatka zrobiła! – zawołał Dawid nie mogąc przestać dusić się ze śmiechu.

 – Co? – zapytali z zainteresowaniem jednocześnie Amelia i Jakub.

 – Pomogła Preclowi poderwać jakąś laskę! Udawała że jest jego siostrą i zemdlała, a on bohatersko uratował jej życie!

 – On zresztą też niechcący pomógł! – dodała Tori wskazując na Dawida. – Zauważył akurat jak się przewracam i spanikowany przyleciał do nas, robiąc jeszcze więcej szumu, te dziewczyny nie mogły nie zauważyć!

 – Ej ludzie! – Mel zwróciła uwagę innych na siebie przypominając sobie o swojej panice. – Za jakieś piętnaście minut mają zamknąć sklep, powinniśmy iść.

 – Zaraz, muszę iść jeszcze po pończochy! – zawołała Tori i już jej nie było.

 – A ja wezmę wreszcie tą piankę do golenia – dodał Widzio i odszedł parę kroków, a Kuba za nim i zaczęli rozmawiać szeptem, co bardzo nie spodobało się Amelii. Wiedziała, że jeśli naprawdę się zawezmą na coś, to nie przegada się im do rozumu.

W końcu zdenerwowana dziewczyna zawołała głośno do chłopaków, że zaczeka przed wejściem i już odchodziła, kiedy nie kto inny jak Kuba złapał ją, obejmując w pasie od tyłu i szepnął do ucha.

 – A gdzie to się wybierasz, Księżniczko?

 – To nigdy dobrze nie wróży jak mówisz do mnie per Księżniczko – jęknęła Mel.

 – Bo ładnie to tak zostawiać przyjaciół?

 – Bardzo ładnie gdy przyjaciele mają ją gdzieś.

 – Gdzie?

 – Co?

 – Gdzie cię niby mamy?

 – W dupie.

 – Niee, tam nie wpuszczam nikogo – odparł Jakub i uśmiechnął się szeroko na swoje odkrycie.

 – Ty jesteś psychiczny.

 – Skąd wiesz? Gadałaś z moim psychologiem?

 – Jestem nim od szóstego roku życia, nikt inny nie był na tyle naiwny, żeby przejąć tą fuchę.

 – Faktiko, punkt dla ciebie!

 – Za dziesięć minut sklep zostaje zamknięty, a wszystkie światła wyłączone. Prosimy aby wszyscy opuścili budynek.

 – Próbowałeś mnie zagadać, debilu! – warknęła Amelia, jednocześnie uświadamiając sobie, że nadal ramiona Kuby silnie obejmują ją w tali. – Puść mnie idioto, chcę stąd natychmiast wyjść! – krzyczała spanikowana dziewczyna, jednak przyjaciel nie tylko nie posłuchał jej, ale dodatkowo podniósł ją do góry i pobiegł z nią na rękach w tylko sobie znanym kierunku.

Trzydzieści sekund później siedzieli w jakiejś szafie, a Mel szamotała się, próbując się bezskutecznie wyrwać, Jakub nie puszczał, ale poluźnił uścisk gdy zobaczył, że jego przyjaciółka… rozpłakała się.

 – Ejj, Mała, no co ty? Robiliśmy już tyle głupich rzeczy, a ty płaczesz przez coś takiego? Nigdy nie zastanawiałaś się jak to jest spędzić noc w sklepie? A co dopiero tydzień!

 – Nie, debilu…! – próbowała krzyknąć, ale szloch zduszał jej głos praktycznie do szeptu. – Czy… ty nie rozumiesz, że to je… jest przestępstwo?! Możemy za to wylądować w… więzieniu! – praktycznie skomlała, a Kuba poddał się i zupełnie puścił dziewczynę.

W tym samym czasie gdy Mel otworzyła szafę wszystkie światła pogasły, a naokoło było zupełnie ciemno, nie było widać nic. Dziewczynę aż zatkało i cofnęła się wpadając na Kubę, który objął ją i delikatnie kołysał, chcąc aby się uspokoiła. Coś tam wiedział o postępowaniu z dziewczynami, w dokładnie ten sam sposób zawsze uspokajał swoją byłą dziewczynę, a jednak w końcu za którymś razem to nie wystarczyło… uznała, że nie liczy się z jej zdaniem i porzuciła go. Obecna sytuacja przypomniała mu tamte wydarzenia i zamarł.

Zeszyt Kuby (Bo pamiętniki są dla bab)
Boję się, że tym razem przegiąłem… Nie chcę stracić przyjaciółki w ten sam sposób jak straciłem dziewczynę. Mel jest tak słodka, urocza, niewinna i jednocześnie taka krucha… Jeżeli przez tą akcję trafimy choćby do aresztu, a już broń Boże do sądu to zniszczy psychicznie jej delikatną duszę… Jestem beznadziejny, nawet dla tych których kocham…

 – Mel… Przepraszam – jęknął i wtulił się w jej włosy, a ona stała jak słup soli i ani drgnęła. Nie usłyszał wybaczenia, którego tak bardzo teraz potrzebował…

 – Kuba! Widzio! Mel, Tori! – Oboje podskoczyli słysząc głos Marcela.

 – Tutaj! – zawołał Jakub, starając się przywrócić opanowanie na swoją twarz i udając, że nie zauważył, a raczej nie wyczuł, bo nadal było kompletnie ciemno, iż chociaż Mel przestała płakać to odsunęła się od niego, jakby był czymś niebezpiecznym.

Usłyszeli dość głośny tupot stóp i po chwili Marcel z impetem wpadł na Mel, przewracając ją na podłogę i upadając na nią, tylko jęknęła, czując jak jej głowa uderza o twarde kafelki, a chłopak wyciska jej swoim ciężarem powietrze z płuc i zemdlała…

5 komentarzy:

  1. Kina, kochana! Wróciłaś <3 Jak dobrze. Wejdź do mnie na bloga. Jest tam kilka słów wyjaśnienia o mnie :D Całuję
    Charm

    https://this-is-only-beginning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby są weseli, ale w środku, widać, że każdy z nich ma jakiś problem, że cierpią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak jest w życiu, choćby nie wiem jak ktoś był radosną osobą, zawsze coś - błahostka lub coś poważniejszego - będzie mu leżało na serduszku...

      Usuń
  3. To jest cudne. I te ich pamiętkniki, pokazujące że mają swoje problemy i że coś ich również martwi, a nie tylko uśmiech na twarzy ciągle i ciągle. Z życia wzięte. Mało tego, im ktoś szerzej się uśmiecha tym bardziej cierpi. Z życia wzięte x2.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak szybko się czyta! :)

    Faktycznie, jak opis bloga powiedział, opowiadanie jest przerysowane (nawet biorąc pod uwagę fakt, że w rzeczywistości światło w sklepach nie gaśnie w momencie zamknięcia :P; ale nie czepiam się, bo wiem, że to na potrzeby opowiadania), ale ma w sobie coś prawdziwego. Każdy bohater ma jakąś historię, która go ukształtowała. Podobają mi się wstawki z pamiętników bohaterów, to daje możliwość jeszcze większego wczucia się w ich sytuację oraz poznania ich emocji.

    Super :)

    Ściskam mocno,
    Ada :*

    OdpowiedzUsuń