niedziela, 27 stycznia 2019

Rozdział 4


 Po wejściu do klubu, pierwsze co rzuciło się w oczy Wiktorii to Kubi, tańczący z jakąś drobną rudowłosą dziewczyną, niewątpliwie, gdyby włożyć między nich kartkę… utrzymałaby się.

Zwierzenia, żale i narzekania… czyli pamiętnik Tori
Co ten ciołek najlepszego wyprawia?! Dopiero co mi mówił, że Mel jest najważniejszą kobietą w jego życiu a teraz obściskuje się z inną… Jeśli myśli, że w ten sposób Amelia spojrzy na niego inaczej niż na przyjaciela to może się grubo przeliczyć.

Mel również zauważyła tańczącego przyjaciela, ale tylko uśmiechnęła się lekko i poszła do baru, ciągnąć za sobą Widzia. Dziewczyna miała dość dziwny zwyczaj, zawsze gdy zamierzała napić się w klubie, ciągnęła za sobą któregoś ze swoich przyjaciół, aby ten kontrolował, czy przypadkiem ktoś jej czegoś nie dorzucił do napoju, usprawiedliwiała swoje przewrażliwienie tekstem, że przecież „każdy ma jakiegoś bzika”, na co jej przyjaciele często dośpiewywali dalszy ciąg piosenki. Bywało to momentami całkiem zabawne, kiedy jakiś facet próbował poderwać Mel, a nagle trzech facetów zaczynało śpiewać chórkiem „Każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam chomika, kota, rybkę oraz psa!”

Wiktoria stała rozdarta patrząc to na Kubę trzymającego w ramionach nieznajomą dziewczynę, to na przyjaciół zmierzających do baru, może powinna przerwać te tańce i przywrócić mu trochę rozumu do głowy? Po chwili otrząsnęła się z tych myśli. Nie, nie są już dziećmi, żeby pomagać sobie nawzajem w zdobywaniu partnerów. „Każdy jest kowalem swojego losu, a kto ciekawy nos do kawy.” Jak to mawiał Widzio, kiedy któreś z nich za bardzo chciało ingerować w życie przyjaciela. Ostatecznie dziewczyna ruszyła dalej do klubu w poszukiwaniu Marcela, godząc się z faktem, że po tylu środkach przeciwbólowych jakie dostała i tak nie ma czego szukać przy barze.

Kuba dawno nie bawił się tak dobrze z żadną dziewczyną, pozwalała mu na bardzo wiele, chociaż nie zgodziła się na całowanie, mimo że nie miała nic przeciwko, kiedy zupełnie „przypadkiem” ręka zsunęła mu się na pośladki dziewczyny. Nieumyślnie chłopak przypomniał sobie dzisiejszą reakcję Mel podczas gry w prawdę czy wyzwanie.

Zeszyt Kuby (Bo pamiętniki są dla bab)
O co tym dziewczynom chodzi z tym całowaniem? Chociaż, Mel rozumiem, jestem tylko jej przyjacielem. Ale Anka ma trochę chyba zaburzony system wartości, skoro mogę ją macać jak mi się żywnie podoba, byle nie dotykać jej ust…

W tym momencie Kuba nabrał dziwnego obrzydzenia do dziewczyny. Była zbyt łatwa… Zbyt sztuczna jeśli chodzi o jej powściągliwość w relacjach damsko-męskich… Zbyt inna od Amelii… I wreszcie do niego dotarło, o kogo powinien się postarać, jeśli chce pozbyć się tego dziwnego ucisku w sercu. No i powiedzmy sobie szczerze, także w jego spodniach zrobiło się dość ciasno, ale odsunął się stanowczo od dziewczyny z którą tańczył i przepraszając ją kulturalnie odszedł, musiał koniecznie z kimś pogadać, z przyjacielem.

Marcel jednak nie był już sam, ani z długonogą blondynką, a siedział z Wiktorią rozmawiając o czymś wesoło. Kiedy Kuba pojawił się niedaleko nich oboje na niego spojrzeli, Tori unosząc wysoko brew i gdy był dostatecznie blisko, żeby słyszeć co mówi zapytała.

 – Gdzie zgubiłeś swoją nową dziewczynę?

 – Co? Jaką dziewczynę? – zapytał Kubi, niemile zaskoczony.

 – Nie udawaj głupiego, pięć minut temu widziałam jak obściskujesz się z jakimś rudzielcem. No dawaj, kto to? – Nastolatka zapytała zupełnie swobodnie i z uśmiechem, ale Kuba, który dopiero co jakby się obudził z amoku w którym trwał już od miesięcy, odebrał to jak atak bombardujący jego skryte marzenie…

 – Tylko ty mnie widziałaś? – wymknęło się Kubie, zanim zdołał się powstrzymać.

 – Nie tylko. Czy widzisz ilu tu jest ludzi? Chodzi ci o kogoś konkretnego? – Oczywiście, na to pytanie Wiktoria już sama domyśliła się odpowiedzi, ale dlaczego miałaby mu to ułatwiać?

Kuba nie odpowiedział na pytanie, rozdarty między sercem a rozumem, a tymczasem Marcel postanowił włączyć się do rozmowy.

 – Ludzie, to nie jest chyba najlepsze miejsce do rozmowy na takie tematy… - Próbował uratować przyjaciela, bo w końcu to on go przekonał do przyjścia tutaj, ale jak to z kobietami bywa… Wyszło na to, że ma racje, ale dobrnęło to do tego, czego właśnie chciał uniknąć.

 – Masz rację! – stwierdziła Wiktoria wstając - Chodźmy na chwilę na zewnątrz.

Chłopcy obawiając się bury, niczym niegrzeczne dzieci, powędrowali potulnie za przyjaciółką. Na zewnątrz było zimniej niż się spodziewali, ale nie przekonało to Tori do powrotu, a jedynie do przejęcia bluzy Kuby.

 – Więc odpowiadając na twoje niewypowiedziane pytanie – Wiktoria zwróciła się bezpośrednio do Kuby z nietęgą miną. – Amelia widziała cię, ale nie martw się, zupełnie nie przejęło jej, że oplata cię jakaś ruda latorośl.

 – Tori, czemu jesteś na mnie taka wściekła? – zapytał desperacko Kubi, ale popełnił błąd, który wyczuł Marcel i odsunął się dwa kroki do tyłu.

 – Kuba. Możesz się zabawiać z milionem dziewczyn, nic mi do tego, mogę ci nawet kibicować, ale mimo że jesteś moim przyjacielem, jeśli potraktujesz Amelie jak jedną z wielu, to odetnę ci jaja i ugotuję na twardo, a następnie dam ci do zjedzenia.

 – Auć – mruknął Precel, czując że największy wybuch już minął i można spokojnie wrócić do gry. – Tori, nie bądź taka ostra dla niego, to ja mu powiedziałem, żebyśmy przyszli do klubu się zabawić. Poza tym, coś się tak na tą Mel uparła, to nasza przyjaciółka, żadne z nas by jej nie tknęło, nie, Kubi?

Seksowna wyobraźnia Marcela
Oj dzieci moje, ale macie problemy. Wymyśliłem definicję idealną! Przyjaciółka, to dziewczyna zbyt fajna, żeby ją przelecieć.

 – No tak, nie zrobiłbym jej krzywdy! – odparł Kuba i westchnął z ulgą widząc, że Wiktorii wraca uśmiech na twarz, oznajmiła chłopakom, że wraca do środka i po chwili już jej nie było. – Stary, ja zupełnie już nie wiem co robić. – jęknął w końcu Kubi, zupełnie skołowany.

 – Szczerze? Odpuść. Jesteś po alkoholu, buzują w tobie stare uczucia po Korneli, pomieszane z podnieceniem przez bliski kontakt z tą „rudą latoroślą” cytując Tori – zaśmiał się, przypominając sobie słowa przyjaciółki. – Każdy z nas czasem ma moment zawahania, czy może przyjaciółka to jednak nie coś więcej, czy nie byłaby dobrym materiałem na dziewczynę, ale co jeśli to będzie tylko chwilowy kaprys? Nie mówiąc już o klątwie utraty jaj, którą zawiesiła nad tobą Tori.

Jakub miał wrażenie, że słowa przyjaciela go oczyszczają, nie był pewien, czy są prawdziwe, ale bardzo chciał w nie wierzyć, tak bardzo, że chyba mu to wyszło. Wciągnął głęboko powietrze w płuca i wypuścił powtarzając w myślach słowa kumpla.

 – Dzięki stary – westchnął w końcu i uśmiechnął się szczerze.

Tymczasem w klubie Wiktoria siedziała samotnie w kącie, zawzięcie smsując, podczas gdy Amelia z Dawidem śpiewali głośno i tańczyli do piosenki „Ona tańczy dla mnie”. Po paru minutach w wyniku odbijanego, wylądowali z jakimiś obcymi ludźmi, ale żadne z nich nie narzekało. Mel tańczyła z młodo wyglądającym chłopakiem o miłej dla oka powierzchowności, który kulturalnie przedstawił jej się gdy tylko zaczęli tańczyć i zagadywał przez niemal cały czas. Chociaż trudne pytania w rodzaju ‘opowiedz coś o sobie’, albo ‘jakie masz hobby’ były nieco męczące. Tymczasem Dawidowi przypadła dość ładna, nieco przy kości dziewczyna w obcisłej sukience, która (sukienka) zdawała się być raczej kiepskim wyborem, ale nie oceniał.

***

Po tych szalonych przygodach majówkowych przyszedł czas spokoju, refleksji…

Nie no, nie przyszedł.

Przyszły sesje, egzaminy, kolokwia i inne takie duperele, co działało depresyjnie na całą piątkę przyjaciół.

Amelia po prostu szalała z niepokoju, zdawała się codziennie być na jakiś silnych lekach, po których wyglądała jak zombie, prychała na wszystkich jak kot, rzucała się na każdego kto powiedział słowo egzamin i inne słowa bliskoznaczne typu: katorga, piekło, a dodatkowo biegała po pokoju z notatkami w kółko bez głębszego celu, szczerze najwyraźniej wierząc, że wiedza wejdzie jej przez nogi, skoro głową nie może.

Nieco lepiej stres znosiła Wiktoria, chociaż reakcja na synonimy słowa „egzamin” była zupełnie podobna, ta z kolei starając się zachować czystość umysłu uczuła się po maksymalnie 3 godziny dziennie, a przez resztę czasu starała się naprawić przyjaciółkę, odwiedzała chłopaków w ich mieszkaniu (gdzie był większy syf niż kiedykolwiek), albo jadła na pocieszenie dużo, dużo jedzenia… Miała nadzieje, że sesje skończą się szybciej niż jej zapasy gotówki, bo resztę miesiąca będzie musiała głodować.

Jeśli chodzi o chłopaków to Marcel i Dawid całkiem dobrze znosili całą sytuację, chociaż Widzio czasem chodził i jęczał, że „kolosami go biją” to nie tracił ducha i wytrwale uczył się z przerwami na piwo z Preclem, któremu teraz nawet zdarzało się siedzieć nad książką do godziny, co było dużym sukcesem.

Apogeum depresji było jednak u Kuby, który egzaminy znosił… No właściwie nie znosił ich. Wszędzie chodził z nosem w notatkach, ale zdawało się, że wcale ich nie czytał bo był zbyt zajęty ględzeniem o tym jak to tego to już na pewno nie zda i narzekaniu na każdego wykładowcę po kolei. A po każdym teście także na każde pytanie po kolei i na siebie, że czegoś nie wiedział i… No w zasadzie narzekał na wszystko. Jego przyjaciele pamiętając dobrze, co działo się po pierwszym semestrze, woleli schodzić mu z drogi, a Amelia regularnie próbowała go zamordować. Któregoś dnia nawet Tori straciła cierpliwość i rzuciła w przyjaciela nożem do masła, którym właśnie smarowała tosta (podziałało, do końca dnia mruczał tylko do siebie).

Z dziennika Widzia incognito
Umrę, lecz nim umrę krzyknę, że ginę przez kolosy… I dzielenie mieszkania z Kubą. Oba połączone razem, prawdopodobnie wykończą mnie psychicznie zanim zaczną się wakacje. Żegnaj świecie i kij ci w oko.

Kuba ślęczał nad notatkami, bazgrając na marginesach creepery* z Minecrafta, których natura idealnie oddawała obecny stan niemal wszystkich studentów. Ostatecznie poddał się i rzucając kartki na biurko energicznym ruchem włączył laptopa. Buszował przez chwilę po facebooku, youtubie i paru stronach z grami, kiedy nagle zobaczył reklamę otwarcia nowego parku rozrywki w jego rodzinnym mieście i oczy mu się zaświeciły. Uwielbiał takie atrakcje i wiedział, że jego przyjaciele jeśli zabierze ich tam wybaczą mu ostatnie tygodnie pełne narzekań, jęków i skarg. Co jak co, ale o Kubim nie można było powiedzieć, że rzuca słowa czy nawet myśli na wiatr. Natychmiast skontaktował się z rodziną i ustalił z nimi, że wróci do domu dwa dni po imprezie z okazji zakończeniu roku akademickiego, a jego przyjaciele dotrą jakiś tydzień później.

Gdy powiedział o planie przyjaciołom przez resztę dnia nikt nie zajrzał do książki a wszyscy z podekscytowaniem oczekiwali odwiedzin w domu Kuby. Mel była tam nieraz, niemal wychowała się w tamtym domu, podobnie jak Kubi u niej, reszta paczki jednak poznała ich dopiero na studiach i jak do tej pory nie mieli okazji odwiedzić przyjaciela, chociaż mieli na wakacje szerokie plany polegające na odwiedzeniu każdego z nich po kolei.

*W tym momencie pomijam parę tygodni egzaminów, przez które nasi bohaterowie nie mieli czasu aby wychodzić oknem i teleportuje was na parę godzin przed balem z okazji zakończenia roku*

Mel leżała na łóżku z telefonem w ręce i grała w jakąś odmóżdżającą grę na telefonie. Całą fabuła polegała na tym, żeby wyszkolić ślimaka głównie za pomocą jedzenia tak, aby wygrał super wolne wyścigi. Jej ślimak osiągał już prędkość 3 km/h.

Pamiętnik Mel
Wreszcie wolność! Przez najbliższe trzy miesiące moim jedynym zmartwieniem będzie, że mam za wolnego ślimaka… Cudownie! Już niedługo bal… ciekawe jak spisze się mój partner.

 – Już zaraz wychodzę! – Z łazienki dobiegł krzyk Tori i po chwili drzwi się otwarły i wychynęła z nich rozczochrana nastolatka z wodą kapiącą z włosów. – Możesz iść się kąpać ja wysuszę się i ubiorę tutaj.

 – Dobra, tylko dam papu mojemu ślimakowi – mruknęła Mel, a przyjaciółka pokręciła z niedowierzaniem głową.

 – Za chwilę idziemy na pierwszy taki bal w naszym życiu, mamy za partnerów chyba najprzystojniejszych facetów na roku, a Ty jak gdyby nigdy nic karmisz ślimaka?! – To zdanie zabrzmiało tak absurdalnie, że obie dziewczyny wybuchły śmiechem.

W tym momencie usłyszały hałas na klatce i do pokoju bez żadnego ostrzeżenia wleciał Widzio z miną w podkówkę.

 – Puka się, mogłam być naga! – warknęła Tori, wskazując na ręcznik oplatający jej mokre ciało.

 – Ale nie jesteś! Mam problem. Moja partnerka na bal dziś w nocy wylądowała w szpitalu, nie dotrze na bal. Co robić? – Przez chwilę obie dziewczyny zamilkły i nagle Tori uśmiechnęła się diabolicznie.

 – Założymy Ci konto na Tinderze.


* creeper – pieprzony kamikadze, który podchodzi do ofiary i wybucha zabijając siebie i raniąc wszystkich wokół.





ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ     ʕ•ᴥ•ʔ

Cześć, Misiaczki!

Dwa dni opóźnienia, ale wierzę, że mi to wybaczycie! <3 
Rozdział dedykowany mojej przyjaciółce Marcie, bo to dzięki niej nasza paczka pojedzie w rodzinne strony Kuby!
Kolejny rozdział pojawi się 10 lutego.
Do napisania!